Autorzy książki „Naukowa pielęgnacja nóg” wydanej w 1935 r. twierdzili, że 80% osób cierpi na różne dolegliwości stóp, które wstrzymują normalny chód i przysparzają sporo bólu. Dlatego też, dbanie o stopy wśród eleganckich, dobrze sytuowanych kobiet było powszechne.
Płaskostopie, krzywe paluchy czy nawet żylaki nie pojawiły się dzisiaj, a już przed wojną istniały odpowiednie zabiegi ortopedyczne, które niwelowały te uciążliwe wady. A różnym zwyrodnieniom winne były buty. Panie posiadały zaledwie dwie, trzy pary butów, a że obcasy były w w modzie, wszystkie te pary były na wysokim obcasie. Lata 20te to czas zapinania pantofelków na paseczek w kształcie litery „T” i coraz wyższych obcasów.
Specjaliści i lekarze byli zgodni, że kobiety są tyranizowane przez modę i to w niej tkwi zagrożenie. Pisali, żeby nie nosić ciasnego, niewygodnego, z twardej, grubej, nieelastycznej skóry przygotowanego obuwia, a na pocące się nogi nie nakładać lakierków.
Jan Bata zwęszył okazję do pomnożenia swojego majątku. Postanowił jednocześnie sprzedawać kobietom obuwie niszczące ich stopy oraz oferować pomoc w ich leczeniu!